Tak jak obiecano Wyborcza kontynuuje dyskusję o GMO. Dzisiaj opublikowano tekst prof. Tomasza Twardowskiego i prezentuje się on znacznie lepiej niż artykuł prof. Piotra Węgleńskiego. Oto wybrane fragmenty:
Dramatyczny wzrost cen artykułów rolnych, głównie zbóż na rynkach światowych w ubiegłym roku, pokazał, jak iluzoryczne są nagłaśniane w mediach nadwyżki w rolnictwie. Z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa wynika, że mimo nadwyżek w pewnych asortymentach jesteśmy jako kraj importerem netto żywności. Oznacza to, że wzrost wydajności i obniżanie kosztów produkcji będą w dalszym ciągu decydowały w walce konkurencyjnej. Zakaz wykorzystywania w rolnictwie odmian i produktów GMO dopuszczonych przez UE rodzi nie tylko konflikt z prawem unijnym, ale pozbawia też polskich rolników ważnego elementu podnoszenia efektywności produkcji.
Obawy związane z użytkowaniem GMO w rolnictwie, które legły u podstaw restrykcyjnych klauzul zawartych w polskich ustawach o paszach i nasiennictwie, najkrócej i najbardziej rzeczowo skwitowała Komisja Europejska. W stanowisku opublikowanym 19 stycznia br. Komisja uznała, że polski rząd nie przedstawił żadnych danych merytorycznie uzasadniających obawy przed GMO i modyfikowaną genetycznie żywnością, które zostały dopuszczone do uprawy i obrotu przez kompetentne organy UE.
Należy podkreślić, że przepisy UE dotyczące GMO, a szczególnie modyfikowanych roślin w rolnictwie, są bardzo restrykcyjne. W konsekwencji przed dopuszczeniem do obrotu lub uprawy każda nowa transformacja, a nie tylko rodzaj organizmów, jest szczegółowo badana pod każdym względem.Wyborcza zapowiada następne artykuły.
0 komentarze:
Prześlij komentarz