Śledząc media i czytując działy naukowe przeróżnych tytułów prasowych człowiek szybko uczy się jednej rzeczy - im bardziej krzykliwy tytuł, tym mniej treściwy i wiarygodny artykuł. Redaktorzy powinni sobie przyswoić parafrazę wypowiedzi Carla Sagana: "Niesamowity tytuł artykułu wymaga niesamowitych dowodów". Tych ostatnich zabrakło wielu dziennikarzom na całym świecie, gdy pisali swoje artykuły na temat znaleziska (dotyczącego skamieniałości Homo erectus i Homo habilis i spekulacji, iż oba gatunki mogły żyć w tym samym czasie) opisanego w ostatnim numerze "Nature". Wielu dziennikarzy ogłosiło, iż mamy do czynienia z rewolucją, która "całkowicie zmienia naszą wiedzę o dziejach człowieka". Okazuje się jednak, że cała historia nie jest jednak aż tak rewolucyjna i - jak można było przewidzieć - została w wielu przypadkach przyprawiona dość dużą ilością sensacyjnego, ale i mało rzetelnego dziennikarstwa. W Polskich mediach sensacyjne zapędy hamuje Marcin Ryszkiewicz komentując, że "to znalezisko ciekawe, ale na pewno nie stawia antropologii na głowie".
Sprawa nabiera też innego wymiaru gdyż, jak się okazuje to sami autorzy pracy w "Nature" są też winni całego zamieszania. Zdaniem Marcina Rotkiewicza niepotrzebnie "podkręcają" całą sprawę podsuwając dziennikarzom nieuzasadnione interpretacje swojego znaleziska. Rotkiewicz wyjaśnia i uspokaja:
Sprawa nabiera też innego wymiaru gdyż, jak się okazuje to sami autorzy pracy w "Nature" są też winni całego zamieszania. Zdaniem Marcina Rotkiewicza niepotrzebnie "podkręcają" całą sprawę podsuwając dziennikarzom nieuzasadnione interpretacje swojego znaleziska. Rotkiewicz wyjaśnia i uspokaja:
Wygląda na to, że uczeni coraz częściej uprawiają swego rodzaju marketing czy też PR naukowy, upraszczając i polewając marketingowym sosem wyniki swoich badań. Powód jest prosty: jeśli będzie o nich głośno w mediach, łatwiej przyjdzie zdobyć fundusze na badania etc. Naukę oczywiście należy popularyzować, ale zadaniem dziennikarza jest bycie krytycznym wobec sensacyjnych doniesień. Dlatego pisanie o „fałszywych przodkach" a już na pewno zwracanie się do Ministerstwa Edukacji z prośbą o reakcję na „sensacyjne odkrycie" jest zdecydowaną przesadą i robieniem sztucznego szumu w czasie letniej kanikuły.I tak trzeba było od razu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz