niedziela, 12 października 2008

Gorzkie witaminki dla chłopczyka i dziewczynki

Na niektórych forach pojawiają się linki do Inicjatywy na rzecz Referendum Europejskiego, która tak określa swoje cele:
Inicjatywa na rzecz Referendum Europejskiego to kampania obywatelska na rzecz prawa do referendów organizowanych przy okazji każdej istotnej i mającej wpływ na mieszkańców Unii próby zmiany prawa dokonywanej na szczeblu krajowym lub europejskim. Członkowie organizacji w szczególności domagają się, aby wszyscy obywatele Unii Europejskiej otrzymali szansę wypowiedzenia się w referendum w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.
Nic strasznego, prawda? Inicjatywa walczy o prawo do m.in.
  • życia w demokratycznej Unii Europejskiej,
  • publicznej wymiany poglądów na wszystkie tematy związane z działalnością i polityką Unii Europejskiej,
  • bezpośredniego udziału w procesach decyzyjnych.
Szlachetne banały, kto by z nimi polemizował? Można podpisać petycję w sprawie organizacji referendum. Pewnie, czemu nie? Ale zaraz, co oni tam jeszcze mają na stronie? Ooo, zupełnie przypadkiem zbierają też podpisy pod Referendum w sprawie medycyny naturalnej. Co to takiego?
Celem kampanii jest zagwarantowanie wszystkim obywatelom Unii Europejskiej wolnego dostępu do osiągnięć medycyny naturalnej opartej na podstawach naukowych poprzez przeprowadzenie referendum w sprawie medycyny naturalnej we wszystkich 27 krajach członkowskich. Aby do tego doszło, konieczne jest zdobycie miliona podpisów pod petycją z żądaniem natychmiastowego przeprowadzenia przez Unię takiego głosowania.
Ej, ja też chcę mieć dostęp do osiągnięć medycyny opartej na podstawach naukowych, niekoniecznie "naturalnej". Czy ktoś chce mi to zakazać tego dostępu?
Pod hasłami „ochrony zdrowia publicznego” coraz częściej wprowadzane są w Europie surowe przepisy zabraniające rozpowszechniania informacji na temat dostępnych leków naturalnych i ich zastosowań. Dzieje się tak pomimo faktu, że każdego roku miliony ludzi umierają na skutek zawałów serca, wylewów, raka, a tysiące badań klinicznych wykazało, że istnieją naturalne środki (w tym m.in. terapie witaminowe), które mogą zapobiegać tego rodzaju schorzeniom.
Szkoda, że nie podali namiarów na te tysiące badań klinicznych. Pewnie zapomnieli, albo chcą żeby wierzyć im na słowo. Taki szczegół. Kto wie, być może sam bym się skusił na taki naturalny środek w potrzebie. Albo jednak nie... Czemu? Za tą niewinną stroną internetową, która ma bronić demokracji i naszego dostępu do bliżej niesprecyzowanych cudów medycyny stoi niejaka Dr. Rath Health Foundation. Tego dr Ratha?
W 2003 r. Rath otworzył swoją własną klinikę w tym samym miejscu [RPA - dop. Modne Bzdury] w celu propagowania - jak to nazywał - ratujących życie składników mikroodżywczych i tabletek z witaminami jako alternatywy dla terapii retrowirusowej, do której porzucenia byli namawiani seropozytywni pacjenci.
Tego samego dr Ratha, który poniósł niedawno klęskę w sądzie chcąc pozwać The Guardian i Bena Goldacre'a z Bad Science bo odważyli się napisać o jego skandalicznym, witaminowym biznesie w Afryce?


Tak, zgadza się, to ten sam podły znachor. Business as usual jak to mawiają Amerykanie.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

autor napisdał: Ej, ja też chcę mieć dostęp do osiągnięć medycyny opartej na podstawach naukowych, niekoniecznie "naturalnej"

Ja: ej a Ja chce miec dostep też do medycyny naturalnej!!! dlaczego traktat jest tylko przychylny interesom jednej grupy ktora pozwole sobie nazwac kartel chemiczno - farmaceutyczny ?

autor napisał: Za tą niewinną stroną internetową, która ma bronić demokracji i naszego dostępu do bliżej niesprecyzowanych cudów medycyny stoi niejaka Dr. Rath Health Foundation

Ja: dr Rath to facet