wtorek, 26 czerwca 2007

Darwin broni się sam

Julian Baggini twierdzi, że niektóre reakcje na samo hasło inteligentny projekt czy kreacjonizm ocierają się o histerię. Trudno odmówić mu racji. Brytyjski filozof argumentuje, że powinno się oswajać ludzi, szczególnie tych młodszych, z podobnymi zjawiskami i jednocześnie tłumaczyć czemu - zdaniem naukowców - są one błędne. Brzmi rozsądnie. Bardziej rozpowszechnionym sposobem rozprawiania się z kreacjonizmem jednak nadal są oficjalne stanowiska najróżniejszych organizacji i stowarzyszeń naukowych.

Edwin Bendyk ubolewa nad tym, że polski rząd nie przyjął stanowiska podobnego, do tego przyjętego przez rząd brytyjski. Stwierdza się w nim, że kreacjonizm nie przynależy do sfery nauki i nie ma dla niego miejsca na lekcjach przyrodoznawstwa. Problem - moim zdaniem - w tym, że w Polsce trudno zauważyć, aby margines jakim jest ruch kreacjonistyczny stanowił obecnie jakiekolwiek zagrożenie dla nauczania ewolucji w szkołach (o incydencie z Maciejem Giertych i Mirosławem Orzechowskim w rolach głównych prawie już nikt nie pamięta). Anglia pod tym względem znalazła się w trochę innej sytuacji, gdyż jedna z kreacjonistycznych organizacji - Truth In Science - wysłała do każdej szkoły swoje "materiały edukacyjne". 59 z nich uznało, że materiały te okazały się "bardzo przydatne". To jest już powód do niepokoju. Póki co, w Polsce nic takiego jeszcze nie miało miejsca. Stąd mój sceptycyzm wobec pomysłu angażowania w rządu w całą sprawę.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Darwin będzie musiał się wykazać samodzielnością immunologiczną, bowiem:

"Europe's main human rights body on Monday cancelled a scheduled vote on banning creationist and intelligent design views from school science classes, saying the proposed resolution was one-sided."

"The proposed resolution said the Council of Europe's 47 member states should "firmly oppose the teaching of creationism as a scientific discipline on an equal footing with the theory of evolution by natural selection".

Więcej: http://tiny.pl/f4lt

Modne Bzdury pisze...

150 lat w często skrajnie nieprzyjaznym środowisku. Układ odpornościowy nie do pokonania. Choć warto go od czasu do czasu wspomagać, nie powiem.

Anonimowy pisze...

No cóż, w porównaniu ze starożytnym, jeśli nie prehistorycznym wirusem, darwinizm to osesek. Ale walczy dzielnie.

My point is that the survival mechanism that makes children's brains believe what they're told -- for good reason -- is automatically vulnerable to parasitic codes such as "You must believe in the great juju in the sky," or "You must kneel down and face east and pray five times a day." These codes are then passed down through generations. And there's no obvious reason why it should stop.

Anonimowy pisze...

Nie do końca zgadzam się z tezą, że "kreacjonizm w Polsce to margines". Owszem, zorganizowany ruch kreacjonistyczny to margines, ale przekonania kreacjonistyczne (rozumiane jako "anty-ewolucyjne") są bardzo rozpowszechnione, mnóstwo takich idiotycznych wypowiedzi np. na forach internetowych, choćby na "Gazecie Wyborczej", "Archeowieściach", różnych blogach czy portalach społecznościowych. Istnieją równiez głupawe, siejące dezinformację strony i blogi kreacjonistyczne, które są ignorowane - tj. mało kto daje im merytoryczny (oparty na naukowych podstawach) odpór, co najwyżej ludzie wdają się tam w pyskówki ateistyczno-religijne, nie mając dobrego przygotowania z zakresu biologii. A to tylko utwierdza kreacjonistów w ich słuszności, zwłaszcza, że oponenci - zamiast wytknąć ich błędy - nadrabiają swoją ignorancję obrażaniem religii, prostackimi drwinami z wiary i wierzących itp.; może to i oczyszczające ("śmiech to zdrowie"), ale od wyplenienia kreacjonizmu nas wręcz oddala.

takie strony internetowe potrafią np. otwarcie głosić głupoty typu "nie znaleziono żadnych form przejściowych", "ewolucja to tylko teoria" (bez wchodzenia w szczegóły co znaczy słowo "teoria" w nauce), albo "nie ma żadnych dowodów na ewolucję". Trzeba obalać te głupoty punkt po punkcie.

pozdrawiam

eptesicus